Chciałbym podzielić się z Wami kilkoma spostrzeżeniami na temat diety.
Chyba większość zdaje sobie sprawę, że spektakularne wyniki diety nie wynikają wyłącznie ze spalonego tłuszczu. Podczas fazy uderzeniowej i naprzemiennej tracimy w dużej (głównej?) mierze wodę (fizycznie raczej niemożliwe jest, żeby spalić 10 albo i więcej kg tłuszczu w miesiąc). Nie wiem, czy Dukan nie przyznaje się do tego, czy po prostu nie jest świadom, że w takim razie zasadnicza część odchudzania musi odbywać się w fazie III. To co tracimy więc podczas dwóch pierwszych etapów mamy niejako "na kredyt". Wydaje nam się, że na III fazie waga stoi w miejscu, a tak naprawdę powracają nam utracone zapasy wody przy jednoczesnym dalszym powolnym spalaniu tłuszczu (dlatego też im więcej zrzucimy, tym dłuższa III faza), a wahania wagi nie są już tak olbrzymie. Z tego właśnie powodu wydaje mi się, że III faza jest ważniejsza niż dwie poprzednie. Całkiem sprytnie to doktorek wykombinował. Co o tym myślicie?